Na jej twarzy widnieje zaniepokojenie, zaś w fiołkowych oczach było widać strach.
Ubrana jest w białą koszulkę z nadrukiem, zaś na t-shirt narzucony była marynarka koloru mysiego futra, jej rękawy były podwinięte do długości 3/4. Przez co kolorem odróżniała się od szarości, gdyż owa część była koloru białego w różowe kropki. Zresztą jej różowe dżinsy, również kończyły się kolorem mleka, gdyż dziewczyna podniosła je do góry, tak aby wyglądem przypominały rybaczki. Na jej małych nogach znajdowały się różowe baleriny, zaś przez szyję miała zawieszoną małą torebeczkę, którą sama zrobiła. Podczas jej biegu porusza się rytmicznie wraz z nią, ocierając się o jej lewe biodro.
Dziewczyna bała się, że za swoje kolejne spóźnienie, otrzyma kolejny ochrzan. Normalne by się tak nie cykała, ale pierwsza była chemia, chyba najgorszy przedmiot jaki by mógł być na całym bożym świecie. Nie nawiedziła tego przedmiotu, sądziła, że bez niego da się przeżyć, bo kogo niby obchodzą przeróżne wiązania chemiczne? Może nie jej, ale Pani Mendeleiev, najgorszej według niej nauczycielki, chyba tak, bo w końcu uczy owego przedmiotu. Miała ona paskudny charakter, który sprawiał, że fiołkowo-oka bardziej się jej bała...
Niebieskowłosa wbiegła na teren szkoły ekspresowym tempie, kiedy znalazła się przed klasą, wzięła głęboki wdech, nachylając się i łapiąc za kolana z opuszczoną głową, zrobiła to aby potrzymać ciężkie oddychanie po biegu.
Zdenerwowana ze szybkim biciem serca, otworzyła swoją torebeczkę i ujrzała w niej małe czerwone stworzonko o niebieskich oczach. Na swojej nieproporcjonalnej dużej główce do ciała miała trzy czarne kropki. Dwie na polikach jedna na środku jej głowy.
Na początku mała istota nazywana Kwami Biedronki, spojrzała się na nią zaskoczona, ale po chwili uśmiechnęła się lekko, dodając otuchy spóźnialskiej.
Marinette (bo tak miała dziewczyna), wyprostowała się, wyciągając wolno rękę w stronę klamki.
Serce dziewczyny biło tak szybko, że wydawało się niebieskowłosej, że zaraz wyskoczy jej z klatki piersiowej. Bała się ochrzanu przed klasą... bała się ochrzanu przed miłością jej życia!
Nie była pewna, czy otworzyć wrota do piekieł powoli, czy jednak szybko. Do tego dochodziło zdenerwowanie.
,,Raz kozie śmierć!" krzyknęła po krótkiej chwili niepewności, w myślach, otwierając pomalutku drzwi. Kiedy się tylko lekko uchyliły, zajrzała przez szparę, zauważając, że wszyscy uczniowie wesoło ze sobą gadają.
Wzdychając z ulgą, otworzyła szerzej drzwi, wchodząc do klasy z szerokim uśmiechem zadowolenia.
- Marinette! - usłyszała dziewczęcy głoś. Spojrzała się w bok, zauważając piękną brązowowłosą dziewczynę, której końcówki miały niemal odcień rudego. Miała piękne mieszane oczy, skrywające się za szkłem czarnych okularów. Mulatka była ubrana w koszulę na krótki rękaw, z przeplatającymi się paskami w odcieniach niebieskiego, pomarańczowego i brązowego. Było widać, że pod spodem założoną miała białą bluzkę. Niebieskowłosa podbiegła do dziewczyny, z lekkim uśmiechem. - Znowu się spóźniłaś dziewczyno - w jej głosie było można wyczuć lekką nutkę załamania z troską i dwa gramy rozbawienia, które Mari nie mogła wyczuć.
- Wybacz Alya - niebieskooka uśmiechnęła się przepraszająco, łapiąc się za tył głowy, zaś brązowowłosa wstała na równe nogi.
Lubiła Marinette, wręcz ją kochała jako przyjaciółkę, ale czasem ta dziewczyna ją załamywała. Nigdy nie wiedziała czy ma się martwić, o spóźnienia dziewczyny, czy ma się tym przejmować? Bo w końcu może przyjść moment, że się spóźni nie przez zaspanie, a przez wypadek.
Zresztą Marinette też ją bardzo lubiła. Uważała ją za swoją najlepszą przyjaciółkę, ale się bała...bała się jak zareaguje Alya, gdy któregoś dnia, dowie się, że to ona jest Biedronką. Bohaterką na której bzika ma dziewczyna. Najchętniej by jej o wszystkim powiedziała, ale sekret ma pozostać sekretem.
- Dziewczyno ty się kiedyś na własny ślub spóźnisz - zaśmiała się, kładąc dłoń na bark swojej przyjaciółki.
- Sądząc po moim szczęściu raczej tak - załamała się, wzdychając.
Niebieskowłosa pomyślała, że to co mówi Alya może być prawdą. Bo przecież nigdy nie wiadomo, czy Władca Ciem nie zaatakuje w dzień jej ślubu, a ona będzie musiała iść ratować Paryż...Cóż może do tego czasu złoczyńca zostanie pokonany...
Nagle Marinette rzuciła się w oczy blondynka zawiązaną kitką na głowie, o niebieskich oczach. Ubrana była białą bluzkę, w czarne paski. Na nią narzucona była żółta marynarka. Białe dżinsy idealnie współgrały z jej t-shirtem, zaś na nogach założone miała białe baleriny z pojedynczym czarnym paskiem koloru ropy. Na głowie miała jeszcze białe przeciwsłoneczne okulary.
Marinette widząc ja jak niebieskooka idzie w jej kierunku, przewróciła oczami, gdyż wiedziała, że za chwilę przyjdzie jej się użerać z klasową księżniczką.
- Co ty gadasz dziewczyno - złotowłosa zarzuciła swoimi włosami, które akurat opadły jej na ramię. - Ona niby ma się spóźnić na swój ślub? - wskazała na niezadowoloną Marinette.- Jakie to śmieszne - zaśmiała się, wkurzając tym dwie przyjaciółki. - Ta dziewczyna nigdy nie wyjdzie za mąż, gdyż nigdy nie znajdzie sobie chłopaka - zadowolona położyła, dłonie na biodrach, spoglądając na dziewczyny z wyższością i zadowoleniem, że udało się jej je wpienić.
- Chloe daj jej spokój - do klasy wszedł pewien chłopak, a mianowicie Adrien Agreste, obiekt westchnień prawie (jak nie każdej) paryskiej dziewczyny, w tym naszej kochanej głównej bohaterki i ,,księżniczki". Nie ma co się im dziwić tego zauroczenia. Gdyż Adrien jest pięknym blondynem o włosach niczym najczystsze złoto i oczach zielonych niczym szmaragd.
Do tego był modelem, synem sławnego projektanta Gabriela Agrestea, co wiązało się z tym, że był bardzo bogaty. Charakter blondyna, również jest bez zarzutu.
Jest miły dla każdego, swoją dobrocią i czystym sercem zaimponował niebieskowłosej, która niegdyś go nienawidziła, a później pokochała. Kiedy chłopak się uśmiecha, biję od niego światło, które sprawia, że nie jedna dziewczyna (a nawet niektórzy mężczyźni) na jego widok mdleją.
Kiedy córka burmistrza go zobaczyła, uśmiechnęła się szczęścia, kładąc dłonie na usta, zaś Marinette wpatrywała się w niego z wielkimi rumieńcami.
- Adrienuś!! - krzyknęła, rzucając się chłopakowi na szyje. Niebieskowłosej momentalnie zrzedła mina, zaś blondyn załamał się lekko zachowaniem jego ,,przyjaciółki" z dzieciństwa.- Ale czemu mam jej dać spokój - z swoich ust zrobiła smutną minę, przybitego psa - przecież ta brzydula nigdy sobie nie znajdzie chłopaka - powiedziała wtulając się w umięśniony tors chłopaka.
Fiołkowo-oka odwróciła wzrok, udając, że to co powiedziała blondyna ją nie obchodzi zakładając maskę obojętności.
- Chloe, co ty gadasz?! - oburzył się blondy, odsuwając od siebie dziewczynę. Zaskoczona spojrzała się na niego, przechylając głowę w bok. - Marinette na pewno kogoś sobie znajdzie, gdyż ma dobre serce i jest piękna! - krzyknął wściekły wymachując ręką, tuż przed szokowaną twarzą złotowłosej, która wyglądała jakby miała się poryczeć.
Chłopak wziął głęboki wdech na uspokojenie się i zerknął na zarumienioną niebieskowłosą.
Kiedy ich wzroki się napotkały, uśmiechnął się ciepło do niebieskookiej, która widząc, że ich wzroki się napotkały, zawstydzona schowała się za Alyę. Brązowowłosa załamana zachowaniem swojej przyjaciółki zrobiła załamkę.
Zielonooki spojrzał się na dziewczynę pytająco. Zastanawiał się czemu jego przyjaciółka schowała się za Cesaire. Zaczął się zastanawiać, aż w końcu przypomniał sobie swoje ostatnie słowa.
Na jego policzkach pojawiły się ogromne rumieńce, więc zażenowany szybkim tempie odwrócił wzrok. Następnie usiadł na swoje miejsce, kładąc głowę na stół, próbując dokładniej ukryć swą śliczną buźkę.
- Nieźle stary - usłyszał głos Nina, jego najlepszego przyjaciela, o krótkich brązowych włosach i oczach tego samego koloru. Na głowie miał czerwoną czapkę, zaś na nosie opierały się czarne okulary. Na szyi zawieszone były pomarańczowe słuchawki. Ubrany jest w niebieski t-shirt z nadrukiem i pospolite dżinsy. Następnie Adrien poczuł szturchnięcie w ramię. - Kompletnie przez ciebie skamieniała - zaśmiał się.
- Przestań żartować Nino...- Agreste spojrzał się na swoją przyjaciółkę, która stała nieruchomo z wielkimi rumieńcami na twarzy, zaś Alya machała jej dłonią przed twarzą, mówiąc ,,ziemia do Marinette". Zielonooki widząc niebieskowłosą, uśmiechnął się lekko, myśląc, że wygląda słodko. Oparł swoją twarz na ręce spoglądając z zadowoleniem na fiołkowo-okom.
******
Marinette
Marinette
O mój Bosz!! Adrien, ten Adrien powiedział, że jestem piękna! Aaaa! Nie wieże mogę umrzeć spokoju! Ale zaraz...nie była to tylko moja wyobraźnia, może się przesłyszałam, a co gorsze może pomyśleć, że głupio zareagowałam. Nie, to nie możliwe! - zaprzeczyłam w myślach. - Gdyż Chloe jest wkurzona, a Adrien tak słodko zarumieniony. OMG, jak on słodko i genialnie wygląda. Kurcze! Czemu nie wyjęłam telefonu i nie cyknęłam fotki! Przegapiłam taką fajną okazję na kolejne zdjęcie, które by wylądowało na mojej ścianie, bądź by stało w ramce na biurku.
- Ała - z moich rozmyślań, wyrwał mnie ból w ramieniu. Na mojej twarzy pojawił się na chwilę grymas, ale szybko został zastąpiony wielkim uśmiechem. Z podekscytowaniem i szybkim biciem serca, spojrzałam się na Alye.
- Wreszcie wróciłaś - odetchnęła z ulgą, kładąc dłoń na klatce piersiowej. - Na serio opłynęłaś...
- A ty byś nie odpłynęła, jakby - wypaplałam podekscytowana, zarzucając się na szyję dziewczyny - miłość twojego życia powiedziała, że jesteś piękna - wyszeptałam, tracąc grunt pod nogami. Całe szczęście, że trzymałam się brązowowłosej, bo bym już dawno siedziała na ziemi.
- Ała - z moich rozmyślań, wyrwał mnie ból w ramieniu. Na mojej twarzy pojawił się na chwilę grymas, ale szybko został zastąpiony wielkim uśmiechem. Z podekscytowaniem i szybkim biciem serca, spojrzałam się na Alye.
- Wreszcie wróciłaś - odetchnęła z ulgą, kładąc dłoń na klatce piersiowej. - Na serio opłynęłaś...
- A ty byś nie odpłynęła, jakby - wypaplałam podekscytowana, zarzucając się na szyję dziewczyny - miłość twojego życia powiedziała, że jesteś piękna - wyszeptałam, tracąc grunt pod nogami. Całe szczęście, że trzymałam się brązowowłosej, bo bym już dawno siedziała na ziemi.
Po krótkiej chwili odsunęłam się od niej, cała trzęsąc się lekko ze szczęścia.
- Na pewno bym się ucieszyła - uśmiechnęła się, zerkając na najlepszego przyjaciela blondyna, czyli Nina. - Ale bym się tak nie zachowywała jak ty - zachichotała.
- A właśnie! - nagle sobie coś przypomniałam. - Jak to możliwe, że nie dostałam ochrzanu, jak się spóźniłam - zaczęłam rozglądać się po klasie, szukając nauczycielki wzrokiem. Wszystko wydawało mi się dziwne, bo zazwyczaj przychodzi ona punktualnie na swoją lekcję, a ja się już spóźniłam i to nieźle. - Gdzie wcięło panią Mendeleiev?
- Haha - z niewiadomego mi powodu Alya zaczęła się śmiać. Zaskoczona spojrzałam się na nią pytająco. - Dziewczyno jak wczoraj byłam u ciebie, to przedstawiłam ci budzik - położyła dłoń na moje ramię.
- Cooo - spojrzałam się na nią szeroko otwartymi oczami. - O ile mi go przedstawiłaś? - przechyliłam głowę lekko w bok.
- O dwadzieścia minut - jak to usłyszałam, po prostu ręce mi opadły. Ja tutaj tak się śpieszyłam, a się okazało, że jestem za wcześnie! Po prostu bosko! Nie potrzebnie się tak zmachałam...
Nie myślcie sobie, że gniewam się na moją przyjaciółkę, wręcz przeciwnie! Cieszę się, bo dzięki niej mam więcej czasu na obserwację Adriena~
Moja przyjaciółka widząc moją reakcję zaśmiała się, zresztą nie tylko ona, Nino i blondyn również wybuchli śmiechem, słysząc naszą rozmowę.
- Czyli ile zostało do dzwonka...-zerknęłam na zegarek.
- Pięć minut - odpowiedziała mi szybko, a ja westchnęłam zrezygnowana z lekką nutką ulgi. Następnie poklepała mnie po plecach. - Ale zaraz! - coś mi się przypomniało. Alya spojrzała się na mnie pytająco ze łzami w oczach. - Jak przyszłam na czas, to czemu powiedziałaś, że się spóźniłam...?
- Chciałam zobaczyć jak zareagujesz na tą informację - powiedziała, wycierając z kącików oczu słone krople.
- Haha i jak zadowolona - udałam, że mam małego focha.
- Tak, ale myślałam, że trochę inaczej zareagujesz - zaczęła iść w stronę naszej ławki. Obserwowałam dziewczynę bez słowa. Kiedy usiadła na swoje miejsce, jednym ruchem ręki pokazała mi, abym ja też się ruszyła. Przytaknęłam i wolnym krokiem poszłam w stronę swojego miejsca koło Alyi.
Kolejny raz zerknęłam na zegarek, kiedy zobaczyłam, że do początku pierwszej lekcji zostały dwie minuty, postanowiłam, że wykorzystam ten wolny czas na patrzenie się na Adriena.
Opierając łokcie o blat, zrobiłam sobie podpórkę z dłoni na głowę. Delikatnie objęłam poliki, spoglądając maślanym, a zarazem rozmarzonym wzrokiem na blondyna.
Kurcze...jakbym ja chciała się na nie rzucić i go przytulić...Nie, na razie z moim szczęściem (oraz stanem umysłowym) jest to nie możliwe! Najpierw muszę się nauczyć do niego normalnie mówić, a nie jąkać się. Tylko jak to zrobić...przy nim zawsze się denerwuje i mówię co innego niż myślę. Agr~! Czemu przy nim nie mogę się normalnie odzywać jak przy innych chłopakach, wtedy wszystko by było na pewno łatwiejsze...Nawet teraz jak o nim myślę, mój mózg wygaduje głupoty! Gdyby nie był taki słodki, nie miał tych pięknych złotych włosów i zielonych, niczym szmaragd oczów oraz tego szczerego uśmiechu, wszystko byłoby łatwiejsze~
- Marinette...-z moich rozmyślań wyrwał mnie głos Alyi.
- Hm? - spojrzałam się w jej mieszane oczy.
- Ślinka ci tu pociekła - wskazała palcem, miejsce przy swoich ustach, chichocząc cicho, a ja od razu wytarłam ślinę.
Kurcze za bardzo rozmarzyłam się o Adrienie, mam nadzieję, że tego nie widział. Zerknęłam na niego. Całe szczęście był zajęty rozmową z Nino.
Odetchnęłam z ulgą i akurat wtedy do klasy weszła wysoka kobieta, ubrany w biały fartuch zarzucony na fioletową koszulę oraz niebieskie dżinsy i różowe baleriny. Oczy ma koloru niebieskiego, które były skryte za szkłami, czarnych okularów, a jej włosy są krótkie kolorze fioletu, a przy nosie widnieje duży czarny pieprzyk.
- O panienka Dupain-Cheng dzisiaj przyszyła na czas - zdziwiła się, spoglądając na mnie. Na jej słowa przewróciłam oczami, a na moich polikach pojawiły się rumieńce zażenowania, gdyż wszyscy w tej chwili się na mnie spojrzeli.
Nauczycielka podeszła do tablicy napisać temat, a ja położyłam głowę na biurko, zamykając oczy.
- Marinette nie przejmuj się tym - usłyszałam głos mojego ukochanego, który próbował mnie jakoś podnieś na duchu. Pomalutku spojrzałam się na niego, a moje serce przyśpieszyło, gdyż nasze wzroki się napotkały. Od razu zarumieniłam się jak głupia...czyli jak zawsze w jego obecności.
- O-Oke - wyszeptałam cicho. Chłopak słysząc to lekko się uśmiechnął, przekierowując po chwili swoje oczy na tablice, zaś ja westchnęłam rozmarzona zapominając o całym bożym świecie, wpatrując się w plecy blondyna.
*********************************************************************************
Rozdział pierwszy skończony! Mam nadzieję, że was nim nie zanudziłam, ale pamiętajcie początki są zawsze najtrudniejsze ;)
Shiro: Zwłaszcza w twoim przypadku...
Co nie? ^^
A właśnie! Powtórzenia zrobiłam specjalnie, więc proszę nie czepiajcie się tego XD
Shiro: A czemu mają się czepiać? W końcu liczy się dobra zabawa przy czytaniu :)
Chyba, tylko ty tak myślisz stary...
Shiro: Chyba nie XD
Chyba tak!
Shiro: Chyba tak!
Chyba nie...zaraz co ja powiedziałam 0-0
Shiro: Przyznałaś mi rację!
Kurcze dałam się złapać na stary numer ;/
Bez dłuższego przedłużania pozdrawiam i do zobaczenia! :3
Shiro: Ślę pozdrowienia~
- Na pewno bym się ucieszyła - uśmiechnęła się, zerkając na najlepszego przyjaciela blondyna, czyli Nina. - Ale bym się tak nie zachowywała jak ty - zachichotała.
- A właśnie! - nagle sobie coś przypomniałam. - Jak to możliwe, że nie dostałam ochrzanu, jak się spóźniłam - zaczęłam rozglądać się po klasie, szukając nauczycielki wzrokiem. Wszystko wydawało mi się dziwne, bo zazwyczaj przychodzi ona punktualnie na swoją lekcję, a ja się już spóźniłam i to nieźle. - Gdzie wcięło panią Mendeleiev?
- Haha - z niewiadomego mi powodu Alya zaczęła się śmiać. Zaskoczona spojrzałam się na nią pytająco. - Dziewczyno jak wczoraj byłam u ciebie, to przedstawiłam ci budzik - położyła dłoń na moje ramię.
- Cooo - spojrzałam się na nią szeroko otwartymi oczami. - O ile mi go przedstawiłaś? - przechyliłam głowę lekko w bok.
- O dwadzieścia minut - jak to usłyszałam, po prostu ręce mi opadły. Ja tutaj tak się śpieszyłam, a się okazało, że jestem za wcześnie! Po prostu bosko! Nie potrzebnie się tak zmachałam...
Nie myślcie sobie, że gniewam się na moją przyjaciółkę, wręcz przeciwnie! Cieszę się, bo dzięki niej mam więcej czasu na obserwację Adriena~
Moja przyjaciółka widząc moją reakcję zaśmiała się, zresztą nie tylko ona, Nino i blondyn również wybuchli śmiechem, słysząc naszą rozmowę.
- Czyli ile zostało do dzwonka...-zerknęłam na zegarek.
- Pięć minut - odpowiedziała mi szybko, a ja westchnęłam zrezygnowana z lekką nutką ulgi. Następnie poklepała mnie po plecach. - Ale zaraz! - coś mi się przypomniało. Alya spojrzała się na mnie pytająco ze łzami w oczach. - Jak przyszłam na czas, to czemu powiedziałaś, że się spóźniłam...?
- Chciałam zobaczyć jak zareagujesz na tą informację - powiedziała, wycierając z kącików oczu słone krople.
- Haha i jak zadowolona - udałam, że mam małego focha.
- Tak, ale myślałam, że trochę inaczej zareagujesz - zaczęła iść w stronę naszej ławki. Obserwowałam dziewczynę bez słowa. Kiedy usiadła na swoje miejsce, jednym ruchem ręki pokazała mi, abym ja też się ruszyła. Przytaknęłam i wolnym krokiem poszłam w stronę swojego miejsca koło Alyi.
Kolejny raz zerknęłam na zegarek, kiedy zobaczyłam, że do początku pierwszej lekcji zostały dwie minuty, postanowiłam, że wykorzystam ten wolny czas na patrzenie się na Adriena.
Opierając łokcie o blat, zrobiłam sobie podpórkę z dłoni na głowę. Delikatnie objęłam poliki, spoglądając maślanym, a zarazem rozmarzonym wzrokiem na blondyna.
Kurcze...jakbym ja chciała się na nie rzucić i go przytulić...Nie, na razie z moim szczęściem (oraz stanem umysłowym) jest to nie możliwe! Najpierw muszę się nauczyć do niego normalnie mówić, a nie jąkać się. Tylko jak to zrobić...przy nim zawsze się denerwuje i mówię co innego niż myślę. Agr~! Czemu przy nim nie mogę się normalnie odzywać jak przy innych chłopakach, wtedy wszystko by było na pewno łatwiejsze...Nawet teraz jak o nim myślę, mój mózg wygaduje głupoty! Gdyby nie był taki słodki, nie miał tych pięknych złotych włosów i zielonych, niczym szmaragd oczów oraz tego szczerego uśmiechu, wszystko byłoby łatwiejsze~
- Marinette...-z moich rozmyślań wyrwał mnie głos Alyi.
- Hm? - spojrzałam się w jej mieszane oczy.
- Ślinka ci tu pociekła - wskazała palcem, miejsce przy swoich ustach, chichocząc cicho, a ja od razu wytarłam ślinę.
Kurcze za bardzo rozmarzyłam się o Adrienie, mam nadzieję, że tego nie widział. Zerknęłam na niego. Całe szczęście był zajęty rozmową z Nino.
Odetchnęłam z ulgą i akurat wtedy do klasy weszła wysoka kobieta, ubrany w biały fartuch zarzucony na fioletową koszulę oraz niebieskie dżinsy i różowe baleriny. Oczy ma koloru niebieskiego, które były skryte za szkłami, czarnych okularów, a jej włosy są krótkie kolorze fioletu, a przy nosie widnieje duży czarny pieprzyk.
- O panienka Dupain-Cheng dzisiaj przyszyła na czas - zdziwiła się, spoglądając na mnie. Na jej słowa przewróciłam oczami, a na moich polikach pojawiły się rumieńce zażenowania, gdyż wszyscy w tej chwili się na mnie spojrzeli.
Nauczycielka podeszła do tablicy napisać temat, a ja położyłam głowę na biurko, zamykając oczy.
- Marinette nie przejmuj się tym - usłyszałam głos mojego ukochanego, który próbował mnie jakoś podnieś na duchu. Pomalutku spojrzałam się na niego, a moje serce przyśpieszyło, gdyż nasze wzroki się napotkały. Od razu zarumieniłam się jak głupia...czyli jak zawsze w jego obecności.
- O-Oke - wyszeptałam cicho. Chłopak słysząc to lekko się uśmiechnął, przekierowując po chwili swoje oczy na tablice, zaś ja westchnęłam rozmarzona zapominając o całym bożym świecie, wpatrując się w plecy blondyna.
*********************************************************************************
Rozdział pierwszy skończony! Mam nadzieję, że was nim nie zanudziłam, ale pamiętajcie początki są zawsze najtrudniejsze ;)
Shiro: Zwłaszcza w twoim przypadku...
Co nie? ^^
A właśnie! Powtórzenia zrobiłam specjalnie, więc proszę nie czepiajcie się tego XD
Shiro: A czemu mają się czepiać? W końcu liczy się dobra zabawa przy czytaniu :)
Chyba, tylko ty tak myślisz stary...
Shiro: Chyba nie XD
Chyba tak!
Shiro: Chyba tak!
Chyba nie...zaraz co ja powiedziałam 0-0
Shiro: Przyznałaś mi rację!
Kurcze dałam się złapać na stary numer ;/
Bez dłuższego przedłużania pozdrawiam i do zobaczenia! :3
Shiro: Ślę pozdrowienia~
-Melduję się, kapitanie Domi! xD
OdpowiedzUsuńKrzysiek: -Ja też wpadłem, choć nie mam pojęcia, o co chodzi xD
-Głąbie, to po co męczysz?!
Krzysiek: -Bo moim celem jest zniszczenie twojej psychiki xD
-Spadaj... No więc, co to ja miałam? A, tak, już wiem! Rozdział, jak już wiele, wiele razy mówiłam, wyszedł zaje..fajnie!
Krzysiek: -Od kiedy ty nie przeklinasz? 0-0
-Nadal przeklinam, aczkolwiek tutaj starać się będę ograniczać, gdyż na innych blogach wszyscy są przyzwyczajeni do moich przekleństw, a tutaj nie mam pojęcia o zwyczajach xD
Krzysiek: -Wiesz co? Wolę, gdy przeklinasz, niż próbujesz mi wytłumaczyć, czemu nie przeklinasz xD
-Dobra tam, morda w kubeł! Co by tu powiedzieć? Jako ekspert do dobrej zabawy (tak, Shiro, tutaj się z Tobą zgodzę xD), stwierdzam, iż...
Krzysiek: *przerywa mi* -Rozdział był zabawny. A tak nawiasem mówiąc, to ja jestem ekspertem, nie ty!
-Cicho... Coś jeszcze chciałam? A, tak! Po wszystkich użeraniach ze mną, powinnaś już wiedzieć, że lubię Twój styl pisania. Jeśli nie wiedziałaś, to teraz Cię informuję xD Dobra, żeby nie zanudzać, ja również pozdrawiam i życzę 269 ciężarówek weny!
Krzysiek: -O nie, zaczyna swoje zboczone myśli.. Lepiej to kończyć xD. Także, też pozdrawiam i duużo weny! No i oczywiście czekamy na następny!
-Do zobaczenia!
Krzysiek: -Papatki! :*
-P.S. Stare ale jare, nie? xD
Krzysiek...na początku nie miałam zboczonych myśli, ale dzięki tobie one się pojawiły xD
UsuńShiro:...Zboczuszek XD
Zamknij się, bo będziesz wąchał kwiatki od spodu *groźne spojrzenie, chłopak drży*
Shiro: Do-Dobra ;-;
Wracając do tematu...Julka czytając twój komentarz miałam cały czas uśmiech na twarzy <3 Dziękuje za wenę! ^^ Z racji tego, że ona przydaję się każdemu tobie też wysyłam kilkaset ciężarówek weny XD
Shiro: Ja również ją tobie ślę, za to, że przyznałaś mi rację XD
Miałeś się nie odzywać...
Shiro: Wybacz, ale, jak Julka przyznaję mi rację , to muszę jej to jakoś wynagrodzić :)
Dobrze tym razem nie zginiesz *Shiro wzdycha z ulgą*
Pozdrawiam waszą dwójkę!
Shiro: Ja również was pozdrawiam ;)
Wiem, że było to pisane w 2016 roku, ale musiałam to napisać.W opowiadaniu mogą pojawić się sceny 18+ a samo masz 17 lat ?
OdpowiedzUsuńMam 18 lat, więc mogę pisać takie sceny xD
Usuń