******
Adrien
Co ja do jasnej anielki zrobiłem!? Pocałowałem Mari w polik. Kit, że zrobiłem to jako Chat Noir, ale jednak pocałowałem ją, pomimo tego, że w moim sercu jest już Biedronka! Ale kiedy zobaczyłem ją, gdy weszła do pokoju moje serce od razu szybciej zabiło. Nie mogłem się wtedy powstrzymać, aby podejść do niej i bez namysłu musnąć jest delikatny polik swoimi ustami, o dziwo nie poczułem, że zdradziłem tym moją Lady, wręcz przeciwnie poczułem szczęście i miłość...zaś na moją twarz, jak wyszedłem wkradł się uśmiech szczęścia...a może jednak Marinette jest dla mnie kimś więcej niż przyjaciółką? Może w moim sercu jest również miejsce dla niej, jak i dla Biedronki...Kurcze! Ja już nie wiem co mam myśleć! - walczyłem ze swoimi myślami chodząc po pokoju, w tą i z powrotem, zaś mój drogi przyjaciel siedząc na łóżku wcinał camembert z rozbawieniem spoglądając na mnie, jakby tuż przed jego pyszczkiem odgrywała się jakaś sztuka teatralna, w której byłem głównym aktorem.
- Plagg, nie masz co robić? - spojrzałem się na niego załamany, a w moim głosie można było wyczuć nutkę podrażnienia.
- Mam co robić, nie widzisz - podleciał tuż przed moją twarz, trzymając w łapkach kawałek tego śmierdzącego sera, następnie go podrzucił i zjadł. Kurcze jak takie mało stworzonko może pochłonąć za jednym gryzem taki kawał. Nieważne ile razy to widzę, to nadal mnie to dziwi i załamuje, bo w końcu kiedyś zbankrutuje przez przysmak mojego Kwamii. - Chyba jesteś ślepy, skoro nie widzisz, że jem mój ukochany serek~ - przeciągnął melodyjnie ostatnie słowo, robiąc obrót w powietrzu, a ja zrobiłem poirytowaną minę, przewróciłem jeszcze oczami. Następnie ruszyłem w stronę swojego komputera. - Ale nie rozumiem jednego - zaczął kiedy usiadłem na kręcony fotel, sięgając po myszkę.
- Czego - bryknąłem od niechcenia, włączając bloga Alyi, aby przeczytać co napisała o dzisiejszej misji i obejrzeć zdjęcia mojej Ladybug.
Kwami słysząc mój ton głosu, spojrzał się na mnie morderczo, siadając na klawiaturze, ze skrzyżowanymi łapkami na klatce piersiowej.
- Tego, że jesteś właśnie taki - westchnąłem załamany, przewijając stronę. - Że ci odbija młody, co się stało? - spojrzałem się na niego niedowierzająco, mimowolnie otwierając szeroko buzię. Ludzie gadajcie gdzie mam kalendarz! Muszę zapisać tą pamiętną datę!Ten dzień kiedyś będzie obchodzony jako święto narodowe, gdyż Plagga zainteresowało coś innego niż camembert!
Czarny kot widząc moją minę, wywrócił oczami, potrząsając swoją wielką głową.
- Sam już nie wiem co się stało - odpowiedziałem mu, uspokajając się. Następnie westchnąłem zrezygnowany kładąc głowę na biurko, wlepiając wzrok w okno.
- Chodzi o Biedronkę i tą, jak jej tam - zrobił myślącą minę - Marinette?
- Mhm - przytaknąłem a on westchnął.
- Ale nadal nie rozumiem o co ci chodzi? - zerknąłem na niego, a on z niewiadomo skąd wytrzasnął nowe opakowanie tego śmierdzącego czegoś.
Skąd on w ogóle to wytrzasnął.
- No już ci mówiłem, że nie wiem czemu tak się zachowuje - wymamrotałem załamany. Kiedy moje myśli były wypełnione przez te dwie wspaniałe dziewczyny.
- Skoro ty nie wiesz, czemu tak się zachowujesz, to może chcesz, abym cię olśnił? - zjadł kolejny kawał camembertu.
- No dalej olśnij mnie - spojrzałem się na niego zaciekawiony, a on westchnął po raz kolejny raz dzisiejszego dnia.
- Wiesz czemu się tak zachowujesz - złożył łapki na klatce piersiowej, zaś ja potrząsnąłem głową, bo w końcu jakbym wiedział, to bym się nie pytał o to ,,eksperta". - Odbija ci tak, bo zakochałeś się w Ladybug i tamtej dziewczynie co dzisiaj u niej byłeś po misji - otworzyłem szerzej oczy.
- C-Co - wydukałem zaskoczony, wstając na równe nogi, czując jak pieką mnie poliki. - Czyżby mój przyjaciel miał rację, że zakochałem się w mojej pani oraz mojej pierwszej przyjaciółce? Nie to nie możliwe, a jednak - biłem się ze swoimi własnymi myślami, opierając dłonie o biurko i ze spuszczoną głową wpatrując się w czubki swoich własnych butów. Moje serce biło bardzo szybo - martwiłem się o Mari podczas misji, nawet na zdjęciach na Biedroblogu, zauważyłem, że co drugie zdjęcie spoglądam w inne miejsce poszukując wzrokiem piękną granatowowłosą dziewczynę, nawet brązowowłosa skomentowała, że po obserwacji dzisiejszej akcji, napisała, że byłem jakoś dziwnie zdekoncentrowany i czasami nieobecny - ciągnąłem dalej swój monolog w myślach. - A może jednak Plagg ma rację...rację, że zakochałem się w tej dwójce - przygryzłem dolną wargę, z powrotem siadając na fotel, spoglądając w biały wkurzający sufit. - Tylko pozostaje pytanie...czemu się w nich zakochałem? - zerknąłem na monitor, spoglądając na zdjęcie Biedronki i nagle nie wiadomo czemu, mój umysł usunął na chwilę z twarzy maskę Ladybug i na jej miejscu pojawiła się Marinette. - Zaraz, zaraz - olśniło mnie.
- Co jest młody? - usłyszałem głos Plagga, ale zignorowałem go.
- Czemu byłem taki ślepy i głupi - wyszeptałem do siebie, rzucając zdjęcie Biedronki na pulpit.
- Głupi i ślepy byłeś od zawsze, ale brawo za spostrzegawczość, dostaniesz ode mnie kiedyś nagrodę za to - znów go olałem. Otworzyłem nową stronę, wpisałem w puste miejsce adres naszej szkoły. Kiedy strona się załadowała, wszedłem na galerię, szukając folderu ze zdjęciami z naszej ostatniej wycieczki. Gdy go odnalazłem, kliknąłem na niego i moim oczom ukazało się kilka set zdjęć, następnie szukałem wzrokiem zdjęcia mojej niebieskowłosej przyjaciółki. Znalazłem kilka, ale wybrałem jedno szczególne, na którym Mari miała najbardziej zbliżoną pozę do My Lady. Na szczęście (na moje szczęście) nam wszystkim odbijało na tej wycieczce i strzelaliśmy przeróżne pozy...uf~ dobrze, że jej wtedy też odbiło, ale wracając do tematu...Rzuciłem wybraną fotografię na pulpit, odpalając gimpa, jak zawsze ten badziewny program ładował się baaardzo wolno. Kiedy wreszcie się załadował, rzuciłem dwa zdjęcia do programu, ustawiając je tak, aby postacie dziewczyn się pokrywały, włączyłem krycie i mnie zatkało. Otworzyłem szerzej oczy, będąc szczęśliwym i jednocześnie wściekły na siebie, gdyż w dziewięćdziesięciu-dziewięciu procentach, zdjęcia się pokryły. Widząc lekki zarys maski na twarzy Marinette, mogłem stwierdzić, że ona i moja pani, to jedna i ta sama osoba.
- No nie wierze - wyszeptałem szokowany, wciąż wlepiając wzrok w pulpit. Jak ja mogłem tego wcześniej nie zauważyć, w końcu Mari i Biedronka miały ten sam kolor włosów i oczu, do tego dziewczyna nosiła okrągłe czarne kolczyki, które pewnie maskowały się jak mój pierścień.
Czemu byłem taki głupi i ślepy?
Czemu wcześniej nie zrozumiałem, że Marinette, to Biedronka, a Biedronka, to Marinette?
Byłem palantem, totalnym palantem, ale teraz wreszcie odnalazłem moją panią...moją cenną panią, moją przyjaciółkę i miłość.
Kilka pojedynczych łez szczęścia spłynęły po mym poliku.
- Co się stało? - usłyszałem przy swoim uchu głos Plagga, zerknąłem na niego, spoglądał on na ekran. Na początku przymrużył oczy, ale najwidoczniej nie zdziwił się tym co zobaczył. - No to teraz masz odpowiedź młody...Odpowiedź kim jest Ladybug i czemu zakochałeś się Marinete - uśmiechnął się na chwilę ciepło, wzruszając ramionami, a następnie wrócił do poprzedniej czynności, czyli do jedzenia sera, którego po kilku minutach nie było.
- Stary...ty tu ser wcinasz, a ja walczę z myślami - wyszeptałem.
- Jakimi myślami? - napotkałem jego zielone ślepia. - Ty myślisz? - na moim czole pojawiła się pulsująca żyła. Przysięgam wam, kiedyś zabiję tego kocura. - Ale na serio nie wiem, o czym ty tak rozmyślasz? W końcu wiesz, a raczej się domyślasz, że ta twoja przyjaciółka, to twoja Biedronka - powiedział podkreślając słowo ,,twoja" i zaczął rozglądać się za poszukiwaniem swojego skarbu.
- Jeśli chcesz ser, to jest na górze - ulitowałem się nad nim, mówiąc mu gdzie znajduje się kolejna skrytka, a ten ekspresowym tempie ruszył w tamtą stronę, zaś ja westchnąłem rozmarzony wpatrując się w pulpit. Siedziałem tak dobre pół godziny, a może z godzinę? Już sam nie wiem, nagle moim ciałem zawładnęło zmęczenie i ziewnąłem. Zerknąłem na róg pulpitu i zauważyłem, że jest już trzecia! Zrezygnowany, z głową pełną myśli ruszyłem do łazienki. Kiedy się umyłem, wytarłem się, a następnie, ubrałem czarne spodenki i zielony T-Shirt, ten komplet służył mi za pidżamę.
Kiedy wszedłem do pokoju, zauważyłem śpiącego Plagga, trzymającego łapkę, na nieźle wydętym brzuchu. Ludzi ile on zjadł tego sera, że jego brzuch tak wygląda? - pomyślałem idąc w stronę biurka, kiedy się przy nim znalazłem wyłączyłem komputer, a moje oczy coraz bardziej się zamykały.
Kładąc się do mojego miękkiego wyrka, poczułem szczęście i dziwną przyjemność, zaś z każdą chwilą coraz bardziej odpływałem i dziękowałem Bogu, że jutro jest sabota oraz, że od samego rana nie mam żadnych sesji, czy zajęć.
Tuż przed oddaniem się Morfeuszowi, postanowiłem, że odwiedzę jutro fioołkooką, jako Czarny Kot. Jako bohater Paryża, przy którym dziewczyna się nie jąka, jak przy normalnym mnie...
******
Marinette
Otworzyłam leniwie oczy sięgając po telefon, uśmiechnęłam się od ucha do ucha, kiedy zauważyłam godzinę jedenastą. Mówiłam wam, że kocham weekeny? Jeśli nie to teraz wiecie, że je uwielbiam~
Podniosłam się do pozycji siedzącej przecierając oczy i rozciągając się. Kiedy usłyszałam ciche chrupnięcie, mimowolnie się uśmiechnęłam, szukając wzrokiem mojej małej towarzyszki.
Rozejrzałam się po pokoju, ale nigdzie nie mogłam jej znaleźć. Zmarszczyłam brwi, łapiąc się za ucho, sprawdzając czy moje kolczyki są aby na miejscu i całe szczęście były.
- Tikki! - zawołałam, ale odpowiedziała mi cisza. - Tikki - krzyknęłam jeszcze raz wstając z łóżka.
- Co jest Marinette? - usłyszałam jej piskliwy głosik tuż za sobą. Szokowana odwróciłam się zauważając moją Kwami. Widząc ją odetchnęłam z ulgą kładąc dłoń na klatce piersiowej.
- Na całe szczęście nic się nie stało - uśmiechnęłam się ciepło, a ona odwzajemniła mój uśmiech. - Tylko się tak zastanawiam - zerknęłam na nią - co będę teraz robić - dopowiedziałam szybko, kiedy Tikki otwierała buzie.
Zastawiłam się chwilę.
- Wiem uszyję coś! - dodałam po chwili, uderzając pięścią w otwartą dłoń z wielkim uśmiechem.
Szybko ruszyłam do biurka, sięgając po mój mój szkicownik, otworzyłam go, szukając odpowiedniego projektu, ale nic ciekawego nie znalazłam. Przygryzłam dolną wargę z irytowaniem wpatrując się na puste kartki, po obejrzeniu wszystkich moich szkiców.
- Marinette - zerknęłam na Tikki, która była tuż przed moją głową, trzymając ołówek. Moje kąciki ust lekko uniosły się do góry, chwytając ołówek. Następnie rzuciłam się na łóżko, zabierając się za nowy projekt bluzki.
Leżałam tak dobre pół godziny, machałam ołówkiem, rysowałam coś, a po chwili wszystko kreśliłam, wyrywając kartkę z bazgrołem. Aż nagle usłyszałam burczenie brzuchu, wzdychając zamknęłam mój szkicownik, zaznaczając ołówkiem stronę i wstałam na równe nogi, a następnie wraz ze schowaną Tikki zeszłam na dół. Następnie weszłam do piekarni, zauważając mojego tatę stojącego za ladą.
- Hej córusiu - powiedział kiedy mnie zauważył.
- Hej tatku - uśmiechnęłam się szczerze, a on odwzajemnił mój gest. Już chciałam otwierać buzię, aby się go spytać, co mogę dziś dla siebie zgarnąć, ale on wyciągnął w moją stronę dłoń, na którą zawieszona była biała torebka, mówiąc ,,To dla ciebie". Zdziwiona odebrała ją zaglądając do środka, a moim oczom ukazało się kilka ciastek, dwie bułki i croissanty.
- Dziękuje! - krzyknęłam przytulając go, a on poczochrał mnie po głowie, następnie pożegnałam się z tatą wracając do swojego pokoju. Wzięłam swój szkicownik, wychodząc z domu, ruszając wolnym krokiem do mojego ulubionego miejsca z pięknym widokiem na wieże Eiffla.
Kiedy dotarłam do miejsca, gdzie zaprojektowałam kapelusz dla Adriena na konkurs organizowany przez jego ojca, wyjęłam z torebki jedno ciastko czekoladowe. Zaczęłam je jeść i nagle wzięła mnie ogromna wena na ciuszek. Po chwili na pustej kartce pojawił się szkic bluzki z rękawami an długość 3/4. Zaplanowałam, że bluzka, będzie w kolorze czarnym z małymi wyjątkami kolorystycznymi, gdyż rękawy mają kończyć się kolorem zielonym, tak jak sam dół górnej części ubioru, zaś na samym środku miała znajdować się dość dużej ilości zielony odcisk kociej łapy, taki jak znajdował się na kicikiju mojego partnera.
Zerkając na szkic uśmiechnęłam się zadowolona, oglądając go po każdym kontem. Przytakując zamknęłam szkicownik, ruszając do domu. Gdy weszłam do piekarni oznajmiłam rodzicom, że już jestem, krzycząc ,,wróciłam", zaś oni przywitali mnie z uśmiechem.
Wchodząc do pokoju stanęłam jak wyryta, otwierając szeroko usta i oczy, upuszczając notes.
- Co ty - zaczęłam szokowana - tu robisz...
*********************************************************************************
Dzisiejszy rozdział miał 1966, byłoby więcej, ale zachciało mi się bawić w Polsata XD
Shiro: I tak każdy się domyśla kogo zobaczyła...
Przecież wiadome, że się domyśla XD
Shiro: A nie chodziło o zaskoczenie?
Nie chodziło, chodziło o to, że chciałam być Polsatem drugi, bądź trzeci raz w życiu, a pierwszy w tym opowiadaniu!
Shiro: tylko nie przyzwyczai się do tego, bo cię zatłukę ;)
Uważaj bo ja cię zatłukę ;) *uśmiecham się słodko, a chłopak cofa się przestraszony*
Shiro: ;-;
Bez dłuższego przedłużania pozdrawiam!
I do zobaczenia za tydzień! ^^
Shiro: Do zobaczenia!
Ohayo :)
OdpowiedzUsuńJuż uwielbiam tego bloga. I widzisz Marinette, Kocur jest inteligentniejszy od ciebie. Ciekawi mnie, kiedy Marinette połączy fakty, choć podobno najciemniej jest pod latarnią.
Ciekawe kto do niej wpadł, Adrien... Choć tak, by zareagowała na jego obecność?
Czekam na next
Pozdrawiam i życzę weny
Anna-medium
Ohayo Anna-chan~!(mam nadzieję, że się nie obrazisz, że tak będę do ciebie pisać? :) )
UsuńFajnie, że uwielbiasz mojego bloga, nawet nie wiesz jak się cieszę <3
Shiro: I znowu cieszyła się jak głupia XD
Co prawda, to prawda ^^
A co do Marinette, to jeśli mam być szczera, to nie skojarzy faktów, przez bardzo długi czas, bo w końcu ona jest nie kumana (zresztą Adrien też, ale dodałam mu tutaj trochę spostrzegawczości, bo bym psychicznie nie wytrzymała xD)
Dziękuje jeszcze za wenę i pozdrawiam ^^
Shiro: Ja również pozdrawiam :D
Wiesz doskonale, że nie masz ode mnie spokoju, nie? Szczerzę Ci współczuję, kiedy dopada mnie prawdziwie idiotyczny nastrój xD
OdpowiedzUsuńKrzysiek: -Ja współczuję wszystkim, którzy są wtedy w twoim otoczeniu...
-Co. Ty. Tu. Robisz?! Przed chwilą cię nie było!
Krzysiek: -Ale już jestem :D
-Nienawidzę cię głąbie
Krzysiek -Wiem :D A teraz komentuj. Wiem, że beze mnie nie stać cię na logiczny komentarz xD
-Tutaj niestety przyznaję ci rację. Ale wracając, rozdział, prawda, świetny, prawda, on jest taki, prawda, nienaganny, prawda...
Krzysiek: *uderza w dziewczynę poduszką* -Ogar debilu!
-No sorki, sorki... I powiem coś niesamowitego... Nie kumam, kto wpadł xD
Krzysiek: *facepalm* -Jakaś ty nie domyślna! Przecież to musi być Adrien!
-Aaa... To bardzo prawdopodobne!
Krzysiek: *załamuje się*
-Wiem, że mnie kochasz, Krzysiu! Dobra, jestem leniem, więc mi się nie chce, toteż na koniec wspomnę, że się cieszę, że Adrien się wreszcie domyślił. Także tyle, ponownie dużo weny, dużo dobrego i do zobaczenia! xD
Krzysiek: -Papatki i pozderki! :*
Dziękuje za komentarz Julka <3 Dzięki niemu na mojej twarzy pojawił się jeszcze większy uśmiech <333
UsuńShiro: I wyglądasz teraz komicznie XD
Zamknij się! *spoglądam na niego groźnie, a ten uśmiecha się jak głupi* Co ci się dzisiaj dzieję?
Shiro: Nic po prostu mi odbija XD Chyba w tej szafie coś było *mówi ostatnie zdanie na stronie*
Czyli normalka z twojej strony...
Shiro: ...
Wracając do tematu, jak ja kocham teksty Krzyśka :3
Ja również pozdrawiam i dziękuje za wenę <3
Shiro: Pozdrawiam ciebie drogi Krzyśku ziomku oraz ciebie Julko!
...
Witam, tworzę spis opowiadań będących fanfikami o serialu Miraculum: Biedronka i Czarny Kot. Czy zgadzasz się na umieszczenie linku do twojego opowiadania w spisie?
OdpowiedzUsuńLink do spisu: http://biedronkaiczarnykotspis.blogspot.com/
Pozdrawiam,
Pablo Sagitario
Dziękuje za zaproszenie :)
UsuńNa pewno zgłoszę mój blog do spisu ^^
Hej! Jedyne co mi przychodzi do głowy to Łał!!! Naprawdę szacun dziewczyno. Twój blog jest niesamowity. Nie mogłam się oderwać.
OdpowiedzUsuńEdith: Zwyczajnie ma fioła na punkcie Biedronki i Czarnego Kota.
Cicho tam. Tak czy inaczej podziwiam to, że twoje rozdziały są tak długie i pełne szczegółowych opisów. Robota na więcej niż 100 złotych medali.
Edith: Przestań sie podlizywać. A tak między nami też myślę, że jej blog jest nie z tej ziemi.
Nie podlizuje się! Wracając życzę weny i z wielką niecierpliwością czekam na next. Narazie!
Edith: Ja też. Pozdrawiam!
O *-* Dziękuje za tak miły komentarz <3
UsuńShiro: Domi znowu się cieszy się jak głupia XD
No co? Ty byś się nie cieszył, jakbyś nie dostał tak miły komentarz? :3
Shiro: Cieszyłbym się XD Ale nie uśmiechałbym się jak Plagg do camembertu XD
Haha, bardzo śmieszne *przewracam oczami*
Bez dłuższego przedłużania dziękuje jeszcze za wenę i za komentarz oraz...
Shiro: już kończymy! ;-; *przerywa mi*
Tak, mam jeszcze rozdział do napisania!
Shiro: A to spoko :3
Pozdrawiam!
Shiro: Ja również pozdrawiam :D
O rany! Geniusz roku! Ludzie trzeba zaznaczyć ten dzień w kalendarzu! Święto lasu Adrien odkrył kim jest Biedronka.
OdpowiedzUsuńKelly A.:O rany! Niedługo ludzie będą obchodzić ten dzień jako święto narodowe.
Ja: Święta racja!
Pozdro i ślemy dużo wenyyyyyyy!
Dziękuje za wenę <3
UsuńI zgadzam się, trzeba zapisać to odkrycie jako śięto narodowe XD