sobota, 15 października 2016

Rozdział 2

Lekcje minęły bardzo spokojnie. O dziwo ten przeklęty Władca Ciem (jeszcze) nie zaatakował, dzięki czemu miałam więcej czasu na spoglądanie Adriena. Zaraz po dzwonku, schowałam mój tablet, do różowego plecaka, zarzuciłam go na ramię i spojrzałam się na Alye przytakując. Dziewczyna uśmiechnęła się i wyszliśmy z klasy.
- Marinette - zaczęła - mam dla ciebie małą niespodziankę - uśmiechnęła się podstępnie, a ja spojrzałam się na nią zaskoczona. - Dzisiaj Nino i Adrien z nami wracają- stanęła przede mną, a ja zastygłam.
Zaraz co? Czy ja dobrze słyszałam?! Adrien z nami wraca?! On wraca ze mną!? OMG!! Zaraz umrę ze szczęścia!
- Aaaaa - krzyknęłam szczęśliwa, łapiąc dziewczynę za dłonie, przy okazji podskakując ze szczęścia.
- Nie ma za co dziękować - zachichotała, widząc mój szeroki szczęśliwy uśmiech.
- To gdzie oni są - zaczęłam rozglądać się wokół własnej osi, szukając wzrokiem blondyna. Z tego podekscytowania moje serce zabiło szybciej.
- Czekają za nami przed bramą - ruszyła przed siebie, a ja za nią do miejsca gdzie są chłopacy.
Kurcze! Ręce zaczęły mi się trząść. Nawet go jeszcze nie widziałam, a już się denerwuje...! Mam nadzieję, że nie palne przed nim coś głupiego. 

******
Adrien
(trochę wcześniej)

Marinette jak się rumieni wygląda prześlicznie...Co ja gadam ona zawsze jest prześliczna...Co ja wygaduje!? Chyba mi odpija. Przecież ja kocham Biedronkę, nie Marinette, ale nie zmienia to faktu, że powiedziałem dzisiaj, że jest piękna...-westchnąłem, a mój przyjaciel spojrzał się na mnie pytająco. Potrząsnąłem głową, aby nie wnikał, przytaknął, a później przeniósł wzrok na szkołę.
- Nino na kogo czekamy - mój przyjaciel uśmiechnął się podstępnie. - Co knujesz - podszedłem bliżej niego.
- Co knuje? - podniósł zabawnie brwi do góry. - Raczej powinieneś się spytać, co my knujemy - złożył ręce na klatce piersiowej, przybliżając się do mnie. Po jego słowach kompletnie nie wiedziałem co myśleć. - O już idą - osunął mnie spoglądając przed siebie. Z racji tego, że byłem odwrócony tyłem ,,do obiektów" zaciekawienie brązowowłosego, odwróciłem się i zauważyłem Alye i Marinette.
Czyli znowu spróbuję nas spichnąć. Czy ta dwójka nie może zrozumieć, że ona jest dla mnie TYLKO przyjaciółką i że kocham Biedronkę, a nie ją...Chociaż po moich dzisiejszych wybrykach nie jestem już pewien, co czuje.
- Hej chłopcy - uśmiechnęła się mieszano-oka, podnosząc otwartą dłoń na wysokość twarzy.
- C-Cześć - za jąkała się niebieskowłosa, spuszczając wzrok.
- Hej - odpowiedzieliśmy wspólnie.
- No to idziemy do parku? - Nino przytaknął i wraz z nią ruszył przed siebie.
- Do parku? - odezwałem się zdziwiony, wraz z fiołkowoką. Co oni znowu kombinują, przecież mieliśmy razem wracać, a nie iść do parku!
- Tak do parku - zerknęła na nas przez ramię, a jej kąciku ust podniosły się do góry, następnie spojrzała się na Nino, przyśpieszając. Przez co zostawili mnie i Mari sam, na sam.
Spojrzeliśmy się po sobie. kiedy nasze oczy się napotkały, dziewczyna zarumieniła się, dzięki czemu wyglądała słodko.
- No to nas wrobili - zaśmiałem się, ruszając z niebieskowłosą przed siebie.
- Tak i to nieźle - spoglądała zadowolona na plecy swojej przyjaciółki i Nina.
No nie powiem wam...dziewczyna z lekka mnie zdziwiła, bo się nie za jąkała.
- Chodź - złapałem za jej drobną dłoń - bo się zgubimy - przyśpieszyłem wraz z dziewczyną. Kiedy zbliżyliśmy się do nich puściłem niebieskowłosą, przez co ona trochę się zasmuciła. Szliśmy w równym tempie, zerkając na siebie co chwilę, a między nami zapanowała cisza.
- C-Czy tylko ja myślę, że ta dwójka do siebie pasuje? - Marinette odezwała się zawstydzona, spoglądając w ziemie.
- Tak - chwyciłem się z wielkim uśmiechem za tył głowy. - Oni na serio do siebie pasują - zaśmiałem się i zaczęła się nasza rozmowa na temat Alyi i Nina, nawet nie zauważyliśmy kiedy weszliśmy do parku. Gdy tak sobie gadaliśmy, że powinni być parą, usłyszeliśmy krzyki i koło nas zaczęli biegać przestraszeni ludzie.
Władca Ciem zaatakował! - krzyknąłem w myślach, spoglądając na brązowowłosą, która już biegła przed siebie z telefonem, a za nią ruszył Nino, krzycząc aby się zatrzymała. Zerknąłem na Marinette, miała o dziwo poważny wyraz twarzy.
- Wybacz Adrien, ale muszę gdzieś iść - ruszyła przed siebie, w stronę wyjścia...w stronę niebezpieczeństwa. Stałem w miejscu szokowany, tym, że dziewczyna mnie tu zostawiła i ruszyła tam gdzie było niebezpiecznie.
- Czekaj Marinette! - szybko się otrząsnąłem, biegnąc w jej stronę, w stronę gdzie znajdowała się zakumanizowana osoba, ale gdy wybiegłem poza bramy parku, zacząłem nerwowo się rozglądać w poszukiwaniu niebieskowłosej, ale nigdzie jej nie było.
- Cholera! - zakląłem w myślach, wracając do zielonego terenu. Kiedy tam byłem schowałem się za drzewo, odsuwając marynarkę. Zaraz koło mojej twarzy pojawił się Plagg, czyli mój Kwamii. Z wyglądu przypominał czarnego kota, z nieproporcjonalną dużą głową, pełną camemberta, a jego oczy były zielone.
- Co jest młody - spojrzał w prawo, a potem w lewo. - Gdzie jest mój camembert?
- Nie pora na camembert - chciał coś powiedzieć, ale wyprzedziłem go. - Marinette może być w niebezpieczeństwie - spojrzał się na mnie dwuznacznie.
- O~kochaś się zakochał, a co Bedroną? Co z moim serem - załamany obróciłem oczami.
- Plagg! Bądź cicho - uśmiechnąłem się podstępnie, a on spojrzał się na mnie przestraszony. - Plagg! Wysuwaj pazury! - krzyknąłem, a mój mały przyjaciel został pochłonięty. Po chwili na moim ciele pojawił się czarny lateksowy strój, na mojej głowie zagościły kocie uszy, włosy mi się wydłużyły, a na klatce piersiowej zawitał duży złoty dzwonek, zaś mój pasek posłużył mi jako prowizoryczny ogon.
Poczułem ogromną siłę oraz większą pewność siebie. Zadowolony uśmiechnąłem się, ruszając przed siebie w szybkim tempie. Biegłem w stronę przeciwnika przy okazji szukając wzrokiem mojej przyjaciółki. Ale niestety nigdzie jej nie widziałem.
Po krótkiej chwili dotarłem gdzie był wróg. Od razu w oczy rzuciła mi się piękna niebieskowłosa dziewczyna, o fiołkowych oczach, czyli moja partnerka Biedronka. Kręciła ona szybkim tempie swoim jo-jo, dzięki czemu służyło ono jej za tarcze. Drugą ręką wskazywała na dziewczynę, którą zawładną Władca Ciem, coś do niego mówiła, ale nie wiem co.
Dziewczyna pod władaniem akumy, miała długie fioletowe włosy i oczy. Przez polowe twarzy przechodziła jej czarna chusta. Ubrana jest w czarno-biały lateksowy strój przeróżnymi ozdóbkami, na szyi znajdował się naszyjnik. Do czarnego paska, który zawieszony był przez talie dziewczyny, aż do bioder, widniały przeróżne znaczki, przedstawiające emotikonki.
Szybko znalazłem się przy mojej partnerce, wyjmując za pleców mój kij.
- O kotek się pojawił - uśmiechnęła się jak psychopatka, sięgając po smutną emotikonkę. - Wreszcie jest nasza kochana parka, więc oddawajcie mi - machnęła ręką- swoje miraculum! - rzuciła w moją stronę smutną buźką. Zrobiłem unik, ale jej broń trafiła osobę, która stała kilka metrów za mną i pod wpływem jej mocy zaczął płakać.
- Jak ona się nazywa? - spytałem się Biedronki z szeroko otwartymi oczyma.
- Emocjonuszka - spojrzała się na mnie, a nasz przeciwnik ulotnił się. Szokowani zaczęliśmy rozglądać się wokół własnej osi.
- A właśnie?! - nieieskowłosa spojrzała się na mnie pytająco. - Witaj My Lady - chwyciłem jej dłoń, całując ją. Dziewczyna przewróciła oczami, wyrywając swoją rękę.
- Hej Kocie - przywitała się. - Nie czas na zaloty, najpierw poszukajmy naszej przeciwniczki - puściła mi perskie oko, na co o mało co zawału nie dostałem z tego podekscytowania.
Ruszyliśmy skacząc po budynkach, na szczęście łatwo ją odnaleźliśmy, bo gdzie panika, tam jest wróg. Ale co chwilę rozglądałem się Marinette przez co byłem troszeczkę zdekoncentrowany, co nie uszło uwadze Biedronki.
- Coś się stało Kocie? - spytała się mnie, kiedy wylądowaliśmy za przeciwnikiem.
- Oddajcie mi swoje miraculum! - krzyknął nasz wróg, zauważając nas. Czy oni zawsze muszą to krzyczeć?
- Zamknij się i użyj swoją emotikonkę na siebie, aby poprawiła ci humor - mruknąłem. Moja Pani i Emocjonuszka spojrzały się na mnie zdziwione. Nasz wróg aż opuścił emotikonkę. - Wracając do twojego pytania, My Lady, to tak stało się - nachyliłem się lekko. - Przed atakiem rozdzieliłem się z moją cenną przyjaciółką i się o nią martwię - gdy to mówiłem, wróg się otrząsnął, rzucając w nas swoją bronią, ale bez problemu się broniliśmy.
- Czyżby Kotek znalazł sobie sympatię - uśmiechnęła się lekko.
No i trafiła w czuły punkt...-przestałem kręcić swoim kijem, przez co o mało nie oberwałem, ale całe szczęście, że moja partnerka mnie obroniła, na co podziękowałem jej, uśmiechając się szeroko.
- A żebyś wiedziała, że znalazłem, w końcu moja sympatia znajduje się tuż przy mnie -przybliżyłem swoją twarz do jej, przez co coraz bardziej wkurzałem fioletowowłosą.
- Przestań żartować - olała mój zalot, niszcząc kolejną buźkę.
Tylko, że ja nie żartuje - pomyślałem, uśmiechaj ac się ciepło, przez co na twarz Biedronki zawadniało zdziwienie.
- Przestańcie mnie wreszcie ignorować!! - krzyknęła nasza przeciwniczka. - Jeśli zaraz nie oddacie mi sowich miraculum - uśmiechnęła się psychicznie - to sprawię, że się znienawidzicie.
- Koniec rozmów Kocie, zaczynajmy walczyć! - ruszyła atakując naszego wroga.
- Dobrze moja Pani - wyszeptałem, a następnie dołączyłem do walki.Niestety nie mogłem się skupić, gdyż wciąż myślałem o Marinette, przez co o mało co nie oberwałem emotikonką.
W końcu pokonaliśmy dziewczynę, rozwalając jej naszyjnik. Kiedy Biedronka zamieniła małą akumę, w normalnego motyla, przed nami pojawiła się dziewczyna o krótkich jasno-fioletowych włosach i fiołkowych oczach.
- Zaliczone! - krzyknęliśmy, przybijając sobie żółwika, zaś dziewczyna spojrzała się na nas pytająco. Biedronka podeszła do niej coś jej tłumacząc, zaś ja zmyłem się mówiąc krótkie ,,do zobaczenia".

*****
Marinette

Przyznam, że na dzisiejszej misji Kotek dziwnie się zachowywał, cały czas był jakoś dziwnie rozkojarzony, a na dodatek pożegnał się ze mną, mówiąc tylko ,,do zobaczenia" gdy rozmawiałam uratowaną osobą.
Po pokonaniu wroga wróciłam do swojego pokoju. Następnie zadzwoniłam do Alyi, aby powiedzieć jej, że jestem bezpieczna. Całe szczęście, że Nino i Adrien byli z nią, dzięki czemu nie musiałam do nich dzwonić. Moja przyjaciółka powiedziała mi, że jak Adrien do nich przyszedł był bardzo zmartwiony tym, że z nimi mnie nie ma, ale kiedy usłyszał, że jestem bezpieczna odetchnął z ulgą i znikł.
Bardzo się ucieszyłam, że mój ukochany się o mnie martwił, dzięki czemu byłam pewna, że nie jestem dla niego tylko, koleżanką z klasy, a może czymś więcej.
Po rozmowie poszłam do łazienki, a kiedy wróciłam do pokoju, zauważyłam Czarnego Kota siedzącego na łóżku. Zdziwiona otworzyłam szerzej oczy.
Co on tutaj robi?! Czyżby okrył kim jestem?! Czy teraz będzie mnie nachodził!? O nie co ja zrobię!? - takie i podobne myśli, przeleciały przez moją głowę w tej chwili.
- Hej piękna - odezwał się kiedy mnie zobaczył, a ja wróciłam do żywych.
- Czarny Kocie, co ty tutaj robisz? - udałam zaskoczenie, a on podszedł do mnie, chwycił mą dłoń i ją ucałował.
- Całe szczęście, że nic ci się nie stało podczas ataku złoczyńcy - objął mnie, a moje serce przyśpieszyło. Co się ze mną dzieję!? Czemu moje serce przyśpieszyło w jego obecności. Czyżby wtedy mnie szukał wzrokiem? Nie! - zaprzeczyłam sama sobie. - Bo w końcu czemu miałby się o mnie martwić.
- Jak widzisz jestem bezpieczna - uśmiechnęłam się ciepło, a chłopak odsunął się ode mnie. A ja poczułam smutek? Zerknęłam na jego twarz i nasze oczy się napotkały. Zieleń jego oczu od razu mnie zahipnotyzowała. Mają taki piękny szmaragdowy odcień, jak kolor oczu Adriena.
Czemu wcześniej tego nie zauważyłam?
- Całe szczęście, że jesteś bezpieczna - jego kąciki ust podniosły się do góry.Podszedł do mnie bliżej, a ja wciąż wpatrywałam się w niego jak jakiś obrazek. Nachylił się i ucałował mnie w polik.
- Do zobaczenia księżniczko - mówiąc to zasalutował, wyskakując przez okno.
Szokowana złapałam się za pocałowany polik, a na mojej twarzy pojawił się ogromny rumieniec. Chyba dobre kilka minut stałam w miejscu, nie ruszając się i wciąż wpatrując się w ,,wyjście" Kota. Z tej zadumy wyrwał mnie dopiero głos mojej małej przyjaciółki, wołającej moje imię.
- Co...się właśnie stało - wydukałam zdziwiona. - Czy to był sen?
- Czyżby Czarny Kot odkrył twoją tożsamość? - Tikki usiadła na moim ramieniu, a ja otworzyłam szeroko usta.
- Niemożliwe - machnęłam ręką, potrząsając głową.- Przecież martwił się o mnie, jak stałam koło niego jako Biedronka - złożyłam ręce na klatce piersiowej przytakując.
- Masz rację - moje Kwamii pokręciło przecząco głową. - W końcu to nie możliwe, aby poznał twoją tożsamość - uśmiechnęła się ciepło do mnie, a ja odwzajemniłam ten gest.
Zdezorientowana położyłam się na łóżko, nie wiedząc czemu znów złapałam się za pocałowany polik.
Czyżbym poczuła do tego dachowca coś więcej? - pomyślałam wzdychając. - Co mu dzisiaj odbiło? Co mi odbiło? - dodałam, ale już na głos, załamana swoim i jego zachowaniem. Pokierowałam wzrok na moją ścianę pełną plakatów mojego ukochanego i nagle mnie olśniło.
- Zaraz, zaraz - podniosłam się, wstając szybko na równe nogi, rozglądając się zaniepokojeniem po pokoju. - On - upadłam na kolana - widział moje plakat Adriena! - krzyknęłam zażenowana łapiąc się za głowę.
- Co się stało? - moje zachowanie, zaniepokoiło Tikki, gdyż ze zdziwioną miną i ze strachem w oczach podleciała do mnie.
- Wiesz co się stało? - przecząco pokręciła głową. - Czarny Kot widział moje plakaty - zaczęłam wskazywać w ekstremalnie szybkim tempie każdą podobiznę pięknego blondyna.
- I co z tego, że je widział? - podniosła małe barczki do góry.
- Wiesz co się stało - do moich oczu zaczęły napływać łzy. - On może domyśleć się, że jestem zakochana w Adrienie! - położyłam głowę na łóżko, chowając twarz w kołdrze. I zaraz czemu ja się tym przejmuje?
- Spokojnie Marinette - usiadła koło mnie, a ja zerknęłam na nią - on pewnie nie domyślił się co czujesz do Adriena - uśmiechnęła się, przytulając się do mojego polika.
- Masz rację Tikki! - wstałam na równe nogi, podnosząc zaciśniętą pięść do góry. - Bo w końcu Kotek jest głupiutki - zachichotałam, żartując.
- Marinette! - usłyszałam głos mamy. - Kolacja! - dodała.
- Już idę! - okrzyknęłam.
Gdy Tikki schowała się do mojej torebki, zeszłam na dół do rodziców na kolację, próbując zapomnieć o Czarnym Kocie. O tym, że mnie pocałował w polik i o moim  (oraz jego) dziwnym zachowaniu.

*********************************************************************************
Rozdział 2 skończony!
No nareszcie, powiem szczerze opornie mi szło pisanie XD
Shiro: Ale opłaciło się...co?
Tak opłacało XD Ale nw czy innym będzie się to podobało :)
Shiro: Spokojnie spodoba im się to ;)
A teraz arty dzisiejszego złoczyńcy (uwaga! robione na szybko)
 (komputerowa grafika)
(szkic postaci) 
Bez dłuższego przedłużania, pozdrawiam was cieplutko <3
Shiro: ja również ślę pozdrowienia ;)

4 komentarze:

  1. Ohayo :)
    Przepraszam, że tak późno. Jeśli to nie jest dla ciebie problem, to mam prośbę. Mogłabyś mnie informować o nowych rozdziałach u mnie na blogu. Tam najprędzej zerknę :)
    Co mogę Ci powiedzieć. Rozdziały cudowne. Świetnie oddałaś charaktery bohaterów. Są tacy sami jak w serialu, co się ceni :)
    Masz ładny styl, więc rozdziały nie rażą, a ni nie zniechęcają do bliższego poznania (u mnie się tak zdarza wiem :( )
    Ładny obrazek, mam przyjaciółkę, która zajmuję się podobnymi rzeczami. Uwielbia grafikę komputerową...
    A i... Marinette uważa Kota za idiotę, a ona... Żeby się nie skapnąć, po takim dowodzie, że Kocur to Adrien... Masakra! Inteligentna się znalazła!
    Życzę weny :)
    Pozdrawiam i czekam na next
    Anna-medium

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za komentarz <3
      I fajnie, że rozdział (jak i grafika) ci się spodobał :D
      Shiro: Nawet nie wiesz jak się cieszyła, jak przeczytała twój komentarz XD
      Shiro...zamknij się *na moje poliki wkradają się rumieńce*
      Shiro: No co prawdę mówię! XD
      dobra >///< tym razem nie zginiesz!
      Shiro: Dziękuje ci Boże! *krzyczy teatralnie*
      ...*patrze się na niego jak na idiotę*
      O-Oke...

      Wracając do tematu...
      Chętnie będę cię informowała, kiedy dodam u mnie rozdział ;)
      Bez dłuższego przedłużania pozdrawiam :D
      Shiro: Ja również pozdrawiam :3

      Usuń
  2. Julka głąb jak zwykle jest nienormalna, bo zapomniała skomentować. Chociaż znasz moją opinie, to i tak mi z tego powodu głupio... Także sorki!
    Dzisiaj bez Krzyśka, bo ten ma jakieś swoje sprawy :/ A szkoda, bo do niego zdążyłam już przywyknąć xD
    No nic to, zaczynając tę ważną część, jak wiesz, ten rozdział, jak i inne, wyszedł Ci superowo, więc wiesz, podziw ode mnie i takie tam...
    Dobra, może coś inteligentniejszego pojawi się pod następnym, bo teraz chwilowo mój mózg przestał działać xD Tak, wiem, głupia jestem.
    Także duuużo weny, wiecznej weny, wszystkiego najlepszego i pozdro z podłogi! Do zobaczenia! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za wenę i za komentarz <3
      I tak znam twoją opinię, bo w końcu cały czas ze sobą piszemy XD
      Pozdrawiam i również przesyłam ci wenę!
      PS Skoro ty bez Krzyśka, to ja bez Shiro, bo go w szafie zamknęłam XD

      Usuń